piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 9.

*Justin*

Moje nogi były jak z waty, puls przyspieszył. Nie mogłem uwierzyć. Już miałem łzy w oczach. Z moich myśli wyrwał mnie lekarz.
-Jest też dobra wiadomość.- powiedział po jakimś czasie. To niewiarygodne jak lekarze lubią trzymać w napięciu.- Pewna dziewczyna miała wypadek. Melissa może przyjąć jej nerkę.
Nie za bardzo wiedziałem o co chodzi z tą Melissą, ale to teraz nie ważne. Od  razu pomyślałem, że to chodzi o przyjaciółkę Marty, o której mówiła Karolina.
-Jak dobrze. Tak się bałam- odetchnęła jej mama.
-Jednak na to musi zgodzić się rodzina zmarłej. Zaraz tutaj będą.- dodał lekarz i odszedł.
Czułem wielką ulgę. Ale dalej nie wiedziałem o co chodzi z tą 'Melissą'.
-Dlaczego lekarz nazwał Martę Melissą ? - zapytałem mamę Marty.
-Malissa to jej prawdziwe imie.- powiedział jej ojciec.
-Och.- westchnąłem.
Na korytarz weszli rodzice zmarłej dziewczyny. Widać, że byli pogrążeni w żałobie po stracie córki. Mężczyzna ciągle obejmował ramieniem kobietę, która ciągle szlochała.
-To są państwo Bailey, rodzice zmarłej dziewczyny.- wskazał na pogrążone w żałobie małżeństwo- A to państwo Shaw. Zostawię państwa.- powiedział lekarz i się oddalił.
Już wstawałem z miejsca, żeby nie przeszkadzać, ale mama Marty, a raczej Melissy złapała mnie za nadgarstek.
-Justin, zostań.- uśmiechnęła się przez łzy które ciągle spływały z jej oczu.
Usiadłem na swoje miejsce.
-Więc, czy zgadzają się państwo na pobranie nerki od pańskiej córki?- zapytał tata Marty, to znaczy Melissy.  Matka zmarłej dziewczyny zaczęła płakać. Jej ojciec mimo smutku który był widoczny w jego oczach odpowiedział
- Naszej córce życia już nic nie wróci,a tak możemy uratować chociaż pańską córkę.-w jego oku zakręciła się łza.
Słysząc te słowa widziałem jak wszyscy włącznie ze mną poczuli ulgę. Mama, tata Melissy i ja. Mama Melissy przytuliła mamę zmarłej dziewczyny, jak mniemam przyjaciółki Melissy.
-Dziękujemy. Dziękujemy z całego serca.- powiedzieli rodzice Melissy.
Po chwili na korytarz ponownie wszedł lekarz.
-Zapraszam do gabinetu. Muszą państwo podpisać zgodę na przeprowadzenie przeszczepu.
Rodzice Melissy poszli za lekarzem, a ja zostałem na korytarzu. Zacząłem sobie wyobrażać nasze życie po tym jak Melissa się obudzi. Melissa. Piękne imię. Cała była piękna. Ja się w niej chyba... zakochałem. To dziwne... jeszcze kilka dni temu nie byłem tego pewien, ale wydarzenia które miały miejsce tylko mnie w tym utwierdziły. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Nigdy wcześniej nie pomyślałbym że jestem gotowy oddać nerkę komukolwiek. Bez względu na to jaka była moja przeszłość chciałem się zmienić. Nawet jeśli ona mnie odrzuci, chcę się zmienić. Koniec podrywania pierwszych lepszych dziewczyn. Koniec. Bieber wydoroślał. Chciałem być przy niej i opiekować się nią, byłem gotowy poświęcić własne życie żeby tylko jej było bezpieczne. Ciągle miałem wrażenie że skąś już ją znam.. To na pewno miłość.

                                                  5 dni później

Czas po operacji Melissy minął jak z płatka. Mimo że była w śpiączce, na zmianę z jej rodzicami przychodziłem do szpitala, żeby tylko przy niej być. Miałem wrażenie, że jej rodzice darzą mnie zaufaniem. Jakby mnie znali... nieważne. Nie czas żeby o tym myśleć. Teraz najważniejsze jest to żeby Melissa wybudziła się ze śpiączki w którą zapadła po przeszczepie. Lekarz mówił, że nie ma o co się martwić i że to bardzo często się zdarza. Codziennie byłem w szpitalu. Rozmawiałem z nią, a raczej mówiłem do niej. Najgorsza jest myśl, że kiedy się obudzi, będę musiał jej powiedzieć o śmierci Kaśki. Wiedziałem, że mimo że się pokłóciły, a raczej Kaśka wystawiła Melisse, będzie to dla niej ciężkie. Z tego co mówiła traktowała ją jak siostrę. I jeszcze ta cała sytuacja w szkole. Nie jestem pewny czy ona to zniesie, ale jestem pewny jednego. Ciągle będę przy niej i nie dam jej skrzywdzić. Nawet jeżeli ona nie czuje do mnie tego co ja czuje do niej. Kiedy tak myślałem siedząc obok łóżka Marty, to znaczy Melissy, trzymając ją za rękę poczułam że jej dłoń drgnęła. Zerwałem się nie puszczając jej ręki. Melissa otwierała oczy. Mimo przypływu euforii zachowałem zdrowy rozsądek i zawołałem lekarza. Lekarz podszedł do łóżka i zaczął świecić Melissie po oczach jakimś laserem. 
-Melissa, czy potrafisz ścisnąć dłoń w pięść?- zapytał lekarz.
Widziałem jak Melissa nieudolnie próbuje zacisnąć pięść. Widać było że była  bardzo słaba. 
-Melissa do nas wróciła.- zwrócił się do mnie lekarz z uśmiechem i poklepał mnie po ramieniu.
Podszedłem do łóżka i chwyciłem dłoń Melissy.
-Justin..- usłyszałem jej cichy szept.

4 komentarze:

  1. Kocham to opowiadanie :) Tylko nie wiem czemu Kaśka umarła ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ♥ :D
    I ja też nie wiem czemu Kaśka nie żyje :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwości :) Oni sami nie wiedzą bo Karolina nic im nie wytłumaczyła, ale się dowiedzą i wy też :))

      Usuń