niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 13.

*Justin*

Kiedy wychodziliśmy z cmentarza na naszej drodze stanęła Karolina. Wiedziałem, że z tego nie wyniknie nic dobrego. Poczułem, że Lissa ściska moją rękę. Bała się konfrontacji z Karoliną. Ja też się tego bałem. Bałem się, że zacznie obwiniać Lisse za śmierć Kasi. Mimo, że Lissa widziała, że Karolina ją obwinia to pewnie byłoby dla niej bolesne. Chciałem ją przed tym uchronić.
-Lissa, chodźmy.- szepnąłem.
-Zaczekaj.- powiedziała pewnym głosem.
Ścisnęła moją rękę jeszcze mocniej. Karolina stanęła przed nami ze łzami w oczach.
-Jeszcze masz czelność tu przychodzić ?!- wykrzyczała do Lissy.
-Chciałam ją pożegnać, kochałam ją.- powiedziała cichym głosem, a w jej oczach stanęły łzy.
-Lissa, chodźmy. Nie musisz tego słuchać.- szepnąłem do niej.
-Nie. Chce z nią porozmawiać.- powiedziała spokojnie.
-Niezły masz tupet żeby nazywać się jej przyjaciółką. To przez ciebie jej nie ma ! To przez ciebie nie żyje !- wykrzyczała Karolina ze łzami w oczach.
-Nie kłam!- Lissa podniosła ton płacząc.- Jak możesz tak potwornie kłamać?!
-To cała prawda ! - szlochała dalej Karolina.
Czułem, że Lissa jest na skraju wytrzymałości. Postanowiłem ją z zabrać. Przytuliłem ją do siebie i zacząłem kierować się w stronę auta. Lissa ciągle płakała. Bolał mnie ten widok, bo widziałem że ją to boli. Nagle stało się coś dziwnego. Lissa otarła łzy i wsiadła do samochodu.
-Wszystko w porządku? - zapytałem.
-Tak.- uśmiechnęła się blado- Możesz odwieść mnie do domu?
-Jasne.
Jechaliśmy w ciszy. Zachowanie Lissy było dziwne. Jej twarz była kamienna, nie wyrażała żadnych emocji. Jakby to co mówiła Karolina nie ruszyło jej.
-Na pewno wszystko OK?- zapytałem nie wiedząc co się dzieje.
-Tak. Na pewno tato.- uśmiechnęła się.
Odwzajemniłem uśmiech, chociaż wiedziałem, że nie jest w porządku. Postanowiłem nie męczyć jej pytaniami. Po 15 minutach dojechaliśmy do domu Lissy.
-Dziękuję.- uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.
-Nie ma za co. Trzymaj się- uśmiechnąłem się.
Poczekałem aż Lissa wejdzie do swojego domu i odjechałem.

*Lissa*

Jechaliśmy w ciszy. Próbowałam powstrzymać łzy. Tak na prawdę gdybym mogła zalałabym się łzami. Dlaczego nie mogłam? Po prostu nie mogłam pokazać Justinowi że jest źle, że słowa Karoliny wciąż rozbrzmiewają w mojej głowie. Widziałam jak on się o mnie martwi. Nie chciałam dokładać mu zmartwień.
-Na pewno wszystko OK?- usłyszałam pełen troski głos Justina.
-Tak. Na pewno tato.- próbowałam być przekonująca.
Justin tylko się uśmiechnął. To chyba znaczyło, że uwierzył. To nie tak że chciałam go okłamywać. Po prostu nie chciałam żeby się martwił. Jechaliśmy jakieś 15 minut a ja czułam jakby to była wieczność. Chciałam już znaleźć w swoim pokoju i wybuchnąć płaczem. W końcu znaleźliśmy się pod moim domem.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się i pocałowałam Justina w policzek.
-Nie ma za co. Trzymaj się.- uśmiechnął się.
Justin poczekał aż wejdę do domu jakbym miała 5 lat. Czasami denerwowało mnie to że tak bardzo się o mnie troszczy, ale jak mogę być na niego zła za to że się o mnie martwi. W domu nikogo nie było. Cieszyłam się, bo nie musiałam z nikim rozmawiać, a naprawdę nie miałam teraz na to ochoty. Poszłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i zjechałam po nich na podłogę. Pozwoliłam łzom, które w sobie tłumiłam swobodnie spływać po mojej twarzy. Podniosłam głowę i zobaczyłam coś co pomogło zapomnieć mi o problemach. Moją dawną przyjaciółkę...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie ? Co zrobi Lissa ?

Już 935 wyświetleń <3 Dziękuję wam !! :**

Jeżeli macie jakiekolwiek pytania zapraszam tutaj ----> http://ask.fm/MaRtAsZz  :))

#MuchLove

1 komentarz:

  1. Nie trzymaj mnie tak w niepewności kobieto :) Dodaj następny ^^ Zapraszam na mojego bloga:
    http://i-will-take-my-chances.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń