Odprowadziłem Jess i poszedłem do domu. Mama już spała. Otworzyłem cicho drzwi i poszedłem do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem myśleć. Myślałem o mojej przyszłości. Nie jestem jeszcze gotowy na testy końcowe. Nie poradzę sobie. Zawaliłem ten rok i chcę go powtórzyć. Zeszłoroczne wydarzenia źle odbiły się na mojej edukacji. Postanowiłem z własnej woli powtórzyć klasę. Postanowiłem dowiedzieć się czy to możliwe od taty Lissy. W końcu był nauczycielem. Pewnie wie coś na ten temat.
Zwlekłem się z łóżka i podszedłem do szafki. Wyjąłem z niej spodnie od dresu i poszedłem do łazienki. Wykąpałem się i osuszyłem swoje ciało ręcznikiem. Naciągnąłem na siebie czyste bokserki i spodnie. Osuszyłem włosy ręcznikiem. Wyszedłem z łazienki, poszedłem do mojego pokoju i usnąłem.
*
-Lissa..- siedziałem na przeciwko niej i trzymałem ją za ręce.- Chcę powiedzieć ci coś ważnego.
-Słucham.- uśmiechnęła się.
-Ja...- spuściłem wzrok.- nie chcę żeby to zaszkodziło naszej przyjaźni.- podniosłem wzrok na nią i spojrzałem w jej zielone oczy.
-Nieważne co się stanie. Zawsze będę twoją przyjaciółką.- uśmiechnęła się do mnie.
-Lissa, ja cię kocham.- otworzyła szeroko oczy.- Chcę cię chronić i być przy tobie ciągle. Kocham cię.
-Justin..- posmutniała i pogładziła mnie ręką po policzku.
-Nie, wszystko w porządku.- puściłem jej rękę.- Rozumiem nie musisz czuć tego samego.
-Ale Justin...- uśmiechnęła się delikatnie.- Ja też to czuję.
Zbliżyliśmy się do siebie a nasze usta się spotkały. Nasze języki zaczęły ze sobą tańczyć,a nasze wargi złączyły się w namiętnym pocałunku.*
Obudził mnie zapach naleśników rozchodzący się po całym domu. Zwlekłem się z łóżka i zszedłem na dół. W kuchni zobaczyłem mamę. Kiedy tylko mnie zobaczyła na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Mój synek już wstał.- podeszła do mnie i poczochrała moje włosy.
-Mamooo.
-Oj tak wiem, wiem.- uszczypnęła mnie w policzek.- Mój synek jest już dorosły.- obracając się na pięcie podeszła do kuchenki na której smażył się naleśnik.- Dzisiaj zakończenie roku, a potem jeszcze tylko testy.
-Właśnie chciałem ci o czymś powiedzieć.- usiadłem na krześle przy stole. Mama postawiła przede mną talerz na którym był stos naleśników polanych syropem klonowym, po czym usiadła na przeciwko mnie.
-Zdecydowałem, że powtórzę te rok.- powiedziałem na jednym wydechu.
-Dlaczego?- w jej oczach można było dostrzec zmartwienie. Nic w tym dziwnego. Matki martwią się o swoje dzieci.
-Nie jestem gotowy, żeby podejść do egzaminów.- spojrzałem na nią.- Wolę być pewny że je zdam.
-To dojrzała decyzja.. - spojrzała na swoje ręce po czym ponownie podniosła wzrok na mnie.- Wiesz, że stracisz rok?
-Tak, ale wolę powtórzyć klasę i mieć pewność że dałem z siebie wszystko.
-Jestem z ciebie dumna.- powiedziała po chwili milczenia mama.- Wiem jak wpłynęły na ciebie ubiegłoroczne wydarzenia..
-Mamo nie mówmy o tym.- spojrzałem na nią prosząco. Mama patrzyła na mnie chwilę z troską w oczach.
-Jedź, bo ci wystygnie.- wskazała na talerz przede mną.
Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zabrałem się za pałaszowanie. Po chwili mój talerz był pusty. Wstawiłem go do zlewu i poszedłem na górę. Wszedłem do swojego pokoju i wyjąłem z szafki ubrania. Mój wybór padł na czarne jeansy, białą koszulę, krawat i czarną kamizelkę. Normalnie się tak nie ubieram, ale było rozdanie świadectw.. Nie wiem czy mam po co tam iść. Muszę zapytać o to ojca Lissy. Kiedyś był nauczycielem, pewnie coś o tym wie. Poszedłem do łazienki gdzie wziąłem szybki prysznic i wykonałem poranną toaletę. Założyłem na siebie wcześniej przygotowane ubrania i postawiłem włosy na żel. Gotowy zszedłem na dół i wziąłem z komody kluczyki do samochodu. Powiedziałem mamie gdzie jadę i wyszedłem z domu. Droga do domu Lissy zajęła mi 15 minut. Wyszedłem z samochodu i zamknąłem go. Wbiegłem po schodach i stanąłem przed drzwiami. Zapukałem i po chwili otworzył mi wysoki mężczyzna z brodą.
-Witaj Justin.- przesunął się tak abym mógł wejść do środka.- Wejdź.
-Dzień dobry. Mam do pana sprawę.- uśmiechnąłem się.
-Słucham.- uśmiechnął się i zaprosił mnie ręką do salonu. Usiadłem na kanapie a pan Shaw na fotelu.
-Chodzi o moją edukację. Pomyślałem, że był pan nauczycielem, więc może mi pan pomóc.
-Postaram się.- uśmiechnął się.
-Chciałbym powtórzyć klasę. Mogę sam o tym zadecydować?
-Tak. Jeżeli uważasz, że nie jesteś gotowy na egzaminy.- popatrzył na mnie zaciekawieniem- A dlaczego chcesz to zrobić?
-Zawaliłem ten rok i nie wiele umiem. Chciałbym mieć pewność, że dałem z siebie wszystko, a tak nie jest.- bawiłem się swoimi palcami.
-To bardzo dojrzała decyzja.- spojrzał na mnie z podziwem.
-Tak wiem. Wiem że stracę rok, ale chcę mieć pewność.
-Rozumiem.
Usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach. Po chwili stanęła przed nami Lissa ubrana w krótkie, dresowe spodenki i koszulkę na ramiączkach. Stanęła jak wryta. Jej tata zaczął cicho chichotać po czym wyszedł z pokoju.
-Hej.- powiedziałem z uśmiechem.
-Eee. . hej.- podrapała się po głowie.- Co ty tu robisz?
-Miałem sprawę do twojego taty.- podszedłem do niej. Wyglądała cholernie seksownie w tych spodenkach.
-Co to za sprawa jeśli można wiedzieć.- skrzyżowała ręce na piersi.
-Musiałem się go poradzić.
-Okej.- uniosła ręce- Nie chcesz to nie mów.
-Chodzi o to że zostaje jeszcze jeden rok w szkole.
-Nie zdajesz?- wytrzeszczyła oczy.- Przecież masz przyzwoite stopnie.
-Sam chcę powtórzyć rok. Nie czuję, że jestem gotowy do testów.- uśmiechnąłem się chcąc zasygnalizować jej, że nie ma się o co martwić.
-Aaa... i nie chodzi ci o to, żebyś mógł chodzić ze mną do szkoły?- uśmiechnęła się zadziornie.
-To taki plus.- wzruszyłem ramionami.
-Chodź na górę. Ogarne się i możemy jechać na rozdanie świadectw.- spojrzała na zegarem, który wisiał na ścianie.- Mamy 40 minut.
-To pewne, że się spóźnimy.- spojrzałem na nią.- Nie zdążysz wyszykować się w 40 minut. To niemożliwe!- zaśmiałem się.
-Bardzo śmieszne.- szturchnęła mnie w ramię.
Weszliśmy po schodach na górę i udaliśmy się do jej pokoju. Lissa wyjęła z szafki ubrania i poszła do łazienki. Zacząłem przechadzać się po pokoju. Kiedy przechodziłem koło komody zatrzymałem się. Stały na niej zdjęcia. Było tam zdjęcie Lissy z jej tatą. Zrobiło mi się smutno. Była na tym zdjęciu taka szczęśliwa. Ja nigdy tego nie miałem. Moją uwagę przykuła żyletka, która leżała z tyłu komody. Zobaczyłem na niej zaschniętą, bordową substancje.
Lissa weszła do pokoju. Nie zastanawiając się dłużej podszedłem do niej i złapałem za rękę. Zobaczyłem na niej mnóstwo ran. To były rany po cięciu się. Jaki ona musiała czuć ból, żeby zrobić sobie coś tak okropnego?! I że ja idiota nic nie zauważyłem. Lissa stała w bezruchu. Patrzyła na mnie z przerażeniem, a ja na nią ze złością. Zamknąłem oczy, żeby się uspokoić. Kolejny raz ją zawiodłem. Mogłem temu zapobiec. Gdybym był wtedy przy niej ona by tego nie zrobiła! Czułem jak po moim poliku spływa pojedyncza łza.
Lissa otarła moją łzę i położyła rękę na moim policzku.
-Justin...- usłyszałem jej szept.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że rozdział spóźniony. Zrozumcie ja też mam wakacje :))
Mam nadzieję, że się podoba :))
Mój TT----> https://twitter.com/MartaSkiw
tutaj zadajemy pytania ----> http://ask.fm/MaRtAsZz
Czytasz = komentujesz :))
#MuchLove
Świetne dodasz jeszcze ?
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga <33 Niech on wyzna wreszcie tą miłość ;33
OdpowiedzUsuńszybko kolejny
OdpowiedzUsuń