Miałam ochotę urwał łeb temu który zakłócił mój spokój. Zwlekłam się niechętnie z łóżku i powolnym krokiem zeszłam na dół. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Przede mną stanął on. Wysoki, brązowooki brunet.
-Hej.- uśmiechnął się.
-Wchodź.- uśmiechnęłam się i odsunęłam się, aby chłopak mógł wejść do środka. Po jego minie wnioskowałam, że coś go dręczy.
Już miałam zapytać co się stało kiedy on zaczął mówić.
-Przyszedłem przeprosić za zachowanie Emily. Nie wiem co w nią wstąpiło.- mówiąc to patrzył na swoje buty.- Nie lubicie się, prawda?- podniósł na mnie wzrok.- Co ona ci zrobiła, że jej nie lubisz?
-Więc..- już miałam mu opowiedzieć wszystko o Emily, to jaka jest naprawdę.- Nic mi nie zrobiła.- stchórzyłam. Dlaczego ja staram się uszczęśliwiać ludzi, których kocham nie mówiąc im całej prawdy?!
-Wydawało mi się, że ostatnio miałaś ochotę jej przywalić. Musiało się coś stać.- powiedział patrząc na mnie podejrzliwie, jakby chciał wypalić dziurę w mojej twarzy. Czułam się jak na przesłuchaniu.
-Gdyby coś się stało powiedziałabym ci o tym.- uśmiechnęłam się, a on nadal patrzył na mnie podejrzliwie.- No nie patrz się tak na mnie, bo zaczynam się bać.- szturchnęłam go w ramię uśmiechając się szeroko.
Okłamałam go. Nie mogłam mu powiedzieć jaka ona jest naprawdę. Co jeśli on ją kocha? Nie mogę mu tego zepsuć.
-Okej.- przytulił mnie.- Gdyby coś się stało powiedziałabyś mi o tym. W końcu jesteś moją przyjaciółką.
-Tak. Jestem i zawsze będę.- wtuliłam się w niego mocniej.
Staliśmy tak jakiś czas. Żadne z nas nie chciało przerywać tej piękniej chwili. Po domu rozległ się dźwięk mojego telefonu. Oderwałam się od Justina i wyjęłam z kieszeni telefon. Nieznany numer. Przesunęłam pacem po ekranie tym samym odbierając połączenie.
-Hej.- usłyszałam znajomy głos.- To ja Jess.
-Hej- odpowiedziałam.- Wpadniesz do mnie?
-Jasne, tylko tym razem daj mi adres.- zaśmiała się.
-Bardzo śmieszne.- zaśmiałam się sztucznie.- Piszesz?
-Tak.
-Ulica Colinsona 23/4. Koło st. Jude Hospital.
-Okej. Zaraz będę.- dziewczyna się rozłączyła.
Schowałam telefon do kieszeni i podeszłam do Justina.
-Napijesz się czegoś?
-Nie dzięki.- machnął ręką- przyszedłem cię tylko przeprosić.- uśmiechnął się.- Pójdę już.
Brunet kierował się w stronę drzwi. Dałam mu całusa w policzek na pożegnanie i wyszedł.
Nie chciałam iść do swojego pokoju, bo wiedziałam, że zaraz przyjdzie Jess. Postanowiłam poczekać na nią oglądając telewizję. Rozsiadłam się na kanapie w salonie, wzięłam do ręki pilot i włączyłam telewizję. Skakałam po kanałach, ale nic sensownego nie znalazłam. Same powtórki i durne reklamy, więc włączyłam stację muzyczną. Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi.
-Już jesteśmy!- zawołał tato ściągając buty.
-Hej.- zawołałam.
Aśka wbiegła do pokoju.
-Widziałam Justina.- powiedziała i usiadła obok mnie na kanapie.
Nie zainteresowało mnie to zbytnio, ale ona ciągnęła dalej.
-Widziałam jak jakaś dziewczyna na niego krzyczała.
-Gdzie to było?- zapytałam zaciekawiona.
-W parku.- powiedziała i wyszła z pokoju kręcąc samoloty.
Biedny Justin. Pewnie Emily zrobiła mu awanturę o Jess. Jak można taką być?! On nie jest jej własnością, może mieć przyjaciół. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poderwałam się i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je a moim oczom ukazała się szczupła blondynka.
-Hej.- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Hej. Wchodź.- pokazałam ręką żeby weszła do środka.
Przechodziłyśmy przez korytarz. Usłyszałam głos taty z kuchni.
-Lissa, to Justin?- zapytał tata.
-Nie.- weszłyśmy z Jess do kuchni.- To Jess. Moja.. yyy. przyjaciółka.- kiedy powiedziałam 'przyjaciółka' Jess się uśmiechnęła, a mnie zrobiło mi się cieplej na sercu, bo nigdy nie miałam przyjaciółki. Miałam Justina, ale on był facetem i od pewnego czasu mi się podobał. Przecież nie mogłam gadać o nim z nim.
-Miło mi poznać.- Jessica uśmiechnęła się do mojego taty.
-Mnie również.- mój tata odwzajemnił uśmiech.
-To my będziemy u mnie.- powiedziałam i wyszłam z kuchni, a za mną Jess.
Weszłyśmy po schodach i korytarzem szliśmy do mojego pokoju. Weszłyśmy do niego i usiadłyśmy na łóżku po turecku na przeciwko siebie.
-To opowiadaj.- powiedziała podniecona Jess.
-Ale o czym?- zdziwiłam się.
-No o tym jaki on jest cudowny i za co go kochasz.- uśmiechnęła się i poruszyła teatralnie brwiami.
-o co ci chodzi?- zapytałam i próbowałam udać zdziwioną. Tak naprawdę dokładnie wiedziałam co ma na myśli.
-Nie udawaj.- uśmiechnęła się i złapała mnie za dłonie.- Mnie nie oszukasz.
-Mam opowiadać od początku?- mój wyraz twarzy mówił 'jesteś tego pewna?'
-Mhm.- mruknęłam z uśmiechem.
-Więc, podobał mi się jeden chłopak. Krzysiek. Pewnie go już widziałaś w szkole. Wysoki szatyn..
-Tak, wiem który to. Mów dalej.- była wyraźnie ciekawa mojej opowieści.
-Umówił się ze mną. Było super, ale na drugi dzień zobaczyłam jak całuje inną. Załamałam się. Nie radziłam sobie z tym. Wszyscy wyzywali mnie od dziwek, bo Krzysiek nagadał im jakiś głupot. Dzięki niemu straciłam też dwie przyjaciółki.- na samo wspomnienie o Kasi miałam łzy w oczach.
-Jeśli to dla ciebie trudne nie musisz mi mówić..- powiedziała z troską Jess.
-Chcę żebyś to wiedziała.- powiedziałam i ciągnęłam dalej swoją opowieść.- Byłam w szkole, ale wszyscy mnie szykanowali, więc postanowiłam pójść do domu. Justin chciał mi pomóc, ale uciekłam. Kiedy przechodziłam przez ulicę potrącił mnie samochód.- mówiłam wszystko na jednym tchu.- Justin to zauważył i zawiózł mnie do szpitala. Kiedy moja ówczesna przyjaciółka- Kasi to zobaczyła postanowiła pojechać za nim bo on jej się podobał. Kiedy jechała miała wypadek i zginęła. Potrzebowałam nerki. Rodzice Kasi zgodzili się na przeszczep. Dzięki temu żyje.
Zalałam się łzami. Jess przytuliła mnie i uspokajała. Kiedy się uspokoiłam uśmiechnęłam się do niej. nie wspomniałam jej o moim samookaleczaniu. Nie chciałam żeby się martwiła.
-Ale jak poznałaś się z Bieberem?
-Po niemiłej rozmowie z Krzyśkiem rozpłakałam się i usiadłam na ławce, a on się dosiadł i zapytał czy może mi jakoś pomóc, a potem to już jakoś samo się rozwinęło.- uśmiechnęłam się na samo wspomnie o tym.
-A jak było z wami?- zapytałam.
-Chodziliśmy do jednej szkoły w Stradford, przyjaźniliśmy się. Kiedy skończyliśmy 12 lat zaczęliśmy ze sobą chodzić.- mówiąc 'chodzić' pokazała palcami cudzysłów i zaśmiała się- Byliśmy szczeniakami. Stare dzieje.
-Skąd wiesz że on mi się podoba?- zapytałam.
-Widzę jak na niego patrzysz.- uśmiechnęła się- tak samo on patrzy na ciebie. Widać, że nie chce być z tą całą Emily.
-Po wypadku, jak leżałam w szpitalu on powiedział, że chce ze mną być, ale ja jeszcze wtedy czuła coś do Krzyśka...- zrobiło mi się głupio bo uświadomiła sobie, że dałam mu kosza.
-Czyli spuściłaś go?- otworzyła usta ze zdziwienia.
-Tak jakby.- powiedziałam cicho.
-A co jeśli on chce o tobie zapomnieć i dlatego jest z Emily.- mówiła to jakby odkryła Amerykę.- Co jeśli on się boi ?
-To możliwe...
*Justin*
Zaraz po tym jak wyszedłem od Lissy zadzwonił mój telefon. To była Emily. Chciała się jak najszybciej spotkać. Poszedłem do parku na umówione spotkanie i czekałem na Em. Kiedy tylko przyszła zaczęła się na mnie drzeć.
-Co ty sobie wyobrażasz?!- była cała czerwona ze złości.
-Ale o co ci..- nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Już ty dobrze wiesz!- gdyby spojrzenie mogło zabijać już dawno bym nie żył- O tą twoją całą przyjaźń z tymi szmatami! Widać gołym okiem, że one chcą mi ciebie zabrać!
-Po pierwsze nie nazywaj ich tak. Po drugie nie jestem twoją własnością i nie będziesz mi mówić z kim mam się przyjaźnić a z kim nie!
-I tu się mylisz.- zrobiła cwaną minę- Daje ci wybór: albo one albo ja.- stanęła z założonymi na piersi rękoma przekonana że wybiorę ją.
-Okej. Więc wybieram Lisse i Jess. Na razie. - odwróciłem się na pięcie i odszedłem. Uśmiechnąłem się sam do siebie, bo udało mi się utrzeć jej nosa. Czułem, że stoi tam wkurzona i nie wie co ma z sobą zrobić. To kara za to jak traktowała Jess. Może ona traktowała tak też Lisse? Może Lissa nie chciała mi tego powiedzieć, bo nie chciała psuć mojej relacji z Emily? Boże, jaki ja jestem głupi. Postanowiłem to natychmiast wyjaśnić i skierowałem się ku domowi Lissy. Dotarłem do niego po jakiś 15 minutach. Zapukałem i zostałem wpuszczony do środka przez ojca Lissy. Chyba mnie lubił. Skierowałem się od razu do jej pokoju. Kiedy wszedłem zastałem tam Lisse i Jess. Spojrzały na mnie jakby zobaczyły ducha.postanowiłem sobie, że tego wieczoru powiem Lissie co czuje...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział dedykuję anonimowi który dzisiaj wyjeżdża i niestety nie będzie mogła czytać :)) Miłych wakacji ci życzę :))
1665 wyświetleń- wielkie WOW :))
Mój TT: https://twitter.com/MartaSkiw
Pytania zadajemy tutaj ---->http://ask.fm/MaRtAsZz
Jeżeli chcecie mogę was informować o nowych rozdziałach na TT albo asku :))
Zostawiajcie linki w opisie :))
#MuchLove
Dodaj następny :) Uwielbiam to opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńNext plis
OdpowiedzUsuńdodaj następny jeszcze dzisiaj...zajebisty ten..czekam na NN
OdpowiedzUsuńbłagamy, napisz chociaż jakiś krótki dzisiaj, no prosimy, nie zawiedziesz przecież swoich czytelników <3
OdpowiedzUsuńBoże daj dzisiaj następnego bo ja rzygam tęczą i nie moge wytrzymać xD
OdpowiedzUsuńDziękuję kochanie <3 jak wróce to przeczytam każdy a całe nudne 10 dni ędę myślała tylko o tym <3 Dziękuję ;**
OdpowiedzUsuńProszę ;**
Usuń