niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 22.

*Justin*
-Justin...- usłyszałem jej cichy szept.- To nic. Już jest dobrze.
-Dlaczego to zrobiłaś?- spojrzałem z troską na jej zielone oczy.
-Dzięki temu ból znikał.- spuściła wzrok.- Wiem, że nie powinnam.
Czułem się winny. Gdybym wtedy przy niej był nie zrobiłaby tego. Jestem chodzącą katastrofom. Ona zasługuje na kogoś lepszego. Przytuliłem ją mocno. Lissa wtuliła się we mnie.
-Przepraszam.- wyszeptałem w jej włosy.
-To ja przepraszam.- szepnęła w materiał mojej koszuli.
Oderwaliśmy się od siebie.
-Jeżeli nie chcemy się spóźnić musimy już iść.- powiedziała ocierając łzę ze swoje policzka i uśmiechając się.
-Tak. Chodźmy.- uśmiechnąłem się.
Zeszliśmy na dół, pożegnaliśmy się z rodzicami Lissy i wyszliśmy przed dom. Zeszliśmy po schodach i kierowaliśmy się w stronę samochodu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do szkoły. Byłem smutny. Obwiniałem się za to co zrobiła sobie Lissa. Ona chyba widziała, że coś jest nie tak. Położyła rękę na mojej. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. Wpatrywała się we mnie.
-Justin..- powiedziała cicho.- Nie zadręczaj się.
-Nie robię tego.- mówiąc to nie patrzyłem na nią. Wiedziałem, że ona dostrzeże w moich oczach poczucie winy.
-Przecież widzę.- spuściła wzrok.- To nie jest twoja wina.
-Gdybym wtedy z tobą porozmawiał o tym..
-Justin nic by mi wtedy nie pomogło.- powiedziała głośniej.
Dojechaliśmy pod szkołę. Zatrzymałem się. Spuściłem głowę i zacząłem bawić się swoimi palcami.
-Lissa boję się o ciebie.- popatrzyłem na nią z troską.
-Wiem i jestem ci za to wdzięczna, ale nie ma takiej potrzeby.- uśmiechnęła się.- Obiecuję, że już nigdy tego nie zrobię.
-Wierzę ci, ale to nie jest zależne od ciebie.- patrzyłem w jej zielone oczy.- Jeśli odczuwasz ból czujesz, że tylko to może ci pomóc.- spuściłem wzrok ponownie na moje dłonie.
-Skąd ty to wszystko wiesz?- otworzyła szeroko oczy.
-Nieważne.- pomachałem głową.- Chodźmy już, bo się spóźnimy.- uśmiechnąłem się blado.
-Wrócimy do tej rozmowy.- powiedziała Lissa z poważną miną.
-Ale po imprezie. Dzisiaj będziemy się dobrze bawić.
-Jasne.- uśmiechnęła się i wysiadła z samochodu. Zrobiłem to samo co ona. Kierowaliśmy się w stronę wejścia. Podeszła do nas Jess.
-Hej.- powiedziała blondynka.
-Hej.- odpowiedzieliśmy chórem.
-Jak tam nastroje przed imprezą?- poruszyła teatralnie brwiami.
-Póki co musimy odebrać świadectwa.- uśmiechnęła się Lissa.
-Ja pójdę do sekretariatu zgłosić, że zostaję. Może jeszcze nie jest za późno.- westchnąłem i wbiegłem do szkoły.

*Lissa*
Szliśmy z Jess i Justine do szkoły. Jess myślała tylko o imprezie. Ona chyba nigdy nie przestaje się uśmiechać. Jest bardzo pozytywną osobą. Lubiłam z nią przebywać.
-Ja pójdę do sekretariatu zgłosić, że zostaję. Może jeszcze nie jest za późno.- westchnął Justin i wbiegł do szkoły zanim zdążyłyśmy cokolwiek powiedzieć.
Jess spojrzała na mnie zdezorientowana.
-Zostaje?
-Taak. Justin chce powtarzać klasę. Uważa że nie jest dobrze przygotowany do egzaminów.
-I na pewno nie chodzi mu o to żeby być bliżej ciebie?- patrzyła na mnie z uśmiechem i podejrzliwym spojrzeniem.
-Dlaczego miałby chcieć?
-Przecież to widać, że on cię kocha!- udała zirytowaną- Nie rozumiem was. Kochacie się a nie jesteście ze sobą.
-To nie jest takie proste.- westchnęłam.
-Owszem jest.
-Nie, nie jest.
Mogłabym przekomarzać się z nią tak wieczność, ale śpieszyłyśmy się na apel. W sumie to nic ciekawego. Dyrektor życzył nam udanych wakacji i rozdali świadectwa. Jedna wielka nuda.
Wyszliśmy z Jess z sali gimnastycznej. W sumie nie wiem po co Jessica przyszła. Chyba chciała po prostu się z nami spotkać. Justin siedział na korytarzu. Kiedy nas zobaczył wstał i podszedł do nas.
-I co?- zapytałam ciekawa jak mu poszło u dyrektora.
-Zgodził się.- uśmiechnął się.- Będę chodzić z wami do klasy.
Jess przybiła Justinowi piątkę. Wyszliśmy ze szkoły i kierowaliśmy się w stronę samochodu Justina. Wsiedliśmy i pojechaliśmy najpierw do Jess, żeby wzięła rzeczy na imprezę, a potem do mnie. Wysiadłyśmy z Jess z samochodu. Justin też chciał wysiąść.
-A ty gdzie?- zapytała Jess unosząc brwi.
-Mogę wam pomóc.- Justin uśmiechnął się cwanie.
-Nie ma mowy!- powiedziałam.- Widzimy się na imprezie.
-Okej.- zrobił minę zbitego psiaka.- Przyjadę po was o 20.
-Będziemy czekać.- odpowiedziała za nas Jess.
Weszłyśmy z Jess do domu. Nikogo nie było. Poszłyśmy od razu do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać czegoś na imprezę.
-A ty co zakładasz?- zapytałam Jess dalej szperając w szafie.
-Szorty i koszulkę, a pod to strój.
-Też tak zrobię. Wyjęłam z szafki czerwony strój kąpielowy, jeansowe szorty i białą bokserkę. W końcu to impreza na plaży.
-Idę się przebrać.- powiedziałam i wyszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym osuszyłam swoje ciało ręcznikiem. Założyłam strój, a na niego wcześniej wybrane ubrania. Wyszłam z łazienki i podreptałam do pokoju. Jess siedziała na łóżku i bawiła się telefonem. Podeszłam do niej i wyrwałam jej telefon z rąk.
-Musimy się ogarnąć.- powiedziałam i spojrzałam na nią wymownie.
-Okeej.- powiedziała niezadowolona.
Malowałam Jess paznokcie i usłyszałam pukanie do drzwi rozlegające się po całym domu. Wstałam niechętnie i zbiegłam na dół. Otworzył drzwi. Kiedy zobaczyłam kto przyszedł nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Czy to ukryta kamera?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Proszę o komentarze :))

Mój TT---->  https://twitter.com/MartaSkiw

tutaj zadajemy pytania ----> http://ask.fm/MaRtAsZz

#MuchLove ;**

3 komentarze: