czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 3.

Sięgnęłam po żyletkę, zrobiłam w skórze na nadgarstku płytkie nacięcia. Polała się krew. Mimo że cholernie bolało czułam ogromną ulgę. Czułam jak wszystkie problemy mnie opuszczają. Miałam ochotę na więcej. Już chciałam zrobić głębsze nacięcie. Kiedy usłyszałam znajomą piosenkę w radio. To ta sama piosenka, którą puściła mi Karolina. Dość dobrze znam angielski więc dokładnie zrozumiałam o czym śpiewa ten przepiękny, pełen pasji głos. Wstałam z podłogi gdzie było mnóstwo krwi, otarłam łzy które spływały nie z powodu bólu fizycznego, ale z bólu który rozrywał mnie od środka. Zbliżyłam się do parapetu na którym stało radio. Zaraz po piosence o rozstaniu zaczęła się piosenka pod tytułem 'be alright'. Dokładnie rozumiałam słowa chłopaka, który śpiewał jak anioł.
'Kurwa, Marta. Nie możesz się poddać z powodu jakiegoś dupka. On nie był ciebie wart! Musisz być silna!'-pomyślałam. Poszłam opatrzyć rany. Ból który sprawiała mi żyletka dawał ulgę, ale nie taką jak słuchanie tego pięknego głosu z radia. Natychmiast chciałam poznać imię chłopaka, którego śpiew przynosił mi ulgę. Siadłam na łóżku i włączyłam laptop. Wpisałam na YT frazę 'be alright'. Zdziwiłam się kiedy wynikiem wyszukiwania okazał się być Justin Bieber. Ten Justin Bieber o którym wszyscy mówili 'pedał', 'beztalencie'. Kliknęłam piosenkę 'never let you go'. Podczas słuchania popłynęły mi łzy. Po odsłuchaniu kilkudziesięciu jego piosenek wpisałam w wyszukiwarkę 'Justin Bieber'. Wyskoczyło mnóstwo zdjęć przystojnego chłopaka, konta na TT i Instagramie. Od razu zaczęłam obserwować go na Twitterze. Zaczęłam czytać. Pisał jak bardzo ich kocha i ile dla niego znaczą. Byłam wzruszona. Zaczęłam dalej szukać informacji na jego temat. Wyskoczyło mi mnóstwo stron organizacji charytatywnych z którymi współpracował. Ściągnęłam wszystkie utwory Justina, zgrałam je na telefon i wyłączyłam komputer. W tym samym momencie  usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. To byli rodzice i Aśka.
-Marta!- krzyczała mama-jesteś w domu?
-Tak! - krzyknęłam na tyle głośno żeby mogła mnie usłyszeć.
-Zejdź na kolacje za 15 minut !- krzyczała dalej mama.
-Dziękuję. Dopiero zjadłam..-nie miałam ochoty z nimi rozmawiać zwłaszcza z nadgarstkami w bandażach.
-Dobrze!
Poszłam się wymyć. Dziwne było to że zachowywałam się jakby to co się stało nie miało miejsca. Pomyślałam, że w końcu odnalazłam sens swojego życia. Wcześniej byłam jakaś taka neutralna. Dopasowywałam się do towarzystwa. Na czas kiedy wychodziłam z domu stawałam się zupełnie inną  osobą niż jestem w rzeczywistości. Stawałam się wyluzowaną Martą, której wszystko jedno. Po usłyszeniu i 'poznaniu' Justina lepiej miałam marzenia i wierzyłam w ich spełnienie. Jednym z nich było spotkać Justina i z nim porozmawiać. Podziękować za uratowanie życie. Przecież gdyby nie jego muzyka leżałabym teraz w szpitalu i tłumaczyła się mamie dlaczego targnęłam się na swoje życie. Postanowiłam wspierać Justina jak tylko mogę i bronić go kiedy tylko ktoś  będzie go obrażał. Kiedy się wymyłam wyszłam z pod prysznica i osuszyłam się. Związałam włosy w wysoki kok i założyłam pidżamę. Weszłam do pokoju i uświadomiłam sobie że obok drzwi jest plama krwi. Posprzątałam to szybko po czym wzięłam telefon i słuchawki. Położyłam się na łóżko i zaczęłam słuchać muzyki Justina. Zanim się zorientowałam usnęłam.


A więc pojawiła się już muzyka Justina. Sam Justin pojawi się w 5 rozdziale :) 




1 komentarz:

  1. Kurwa! Jaki ty masz zajebisty talent do pisania takich opowiadań ;* Kocham te twoje odpowiadania

    OdpowiedzUsuń