niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 27.

*Lissa*
Stałam wtulona w umięśniony tors Justina. Chciałam, żeby w tej chwili, właśnie w tym momencie, czas się zatrzymał.  Chciałam trwać wiecznie w  silnych ramionach chłopaka, którego kochałam. Tak, kochałam.  Bezwarunkowo i bezapelacyjnie.  Przy nim czułam się naprawdę bezpieczna. Tę piękną chwilę przerwało nam skrzypienie drzwi. Zobaczyłam jak przez uchylone, szklane drzwi do pokoju w którym się znajdowaliśmy wchodzi dwóch policjantów.  Podniosłam głowę z torsu Justina co natychmiast zwróciło jego uwagę. Brunet również podniósł wzrok na gliniarzy. Jeden z nich był szczupły i wysoki. Patrzył na nas z pogardą. A tak… Stałam tam w samej bieliźnie i kurtce Justina. Nawet nie zauważyłam kiedy mi ją założył. Z głowy Justina lała się krew, a jakby tego było mało na podłodze leżał nieprzytomny Krzysiek. Drugi policjant- dobrze zbudowany szatyn w średnim wieku, nachylał się nad moim oprawcą.  Oderwaliśmy się  od siebie z Justinem.
-Co tu się stało?- zapytał mężczyzna, który wcześniej się nam przyglądał.
Nie byłam w stanie wydusić słowa, a co dopiero sensownego zdania. W  momencie, kiedy nie byłam już w silny i bezpiecznych ramionach Justina wydarzenia tej nocy we mnie uderzyły. W oczach stanęły mi łzy. Czułam się brudna. To, że dotykał mnie i całował po całym ciele wystarczyło, żebym czuła się jak najbrudniejsza szmata na tej półkuli. Ba! Na całym świecie! A jeżeli on zrobił to, co miał w zamiarze, a ja tego po prostu nie pamiętam? Na samą myśl o tym po moim ciele przeszły ciarki, a z oczu coraz szybciej sączyły się łzy. Ughh. Nie chcę o tym myśleć. Gdyby Justin nie zdążył… Zanim się zorientowałam łzy leciały mi już ciurkiem. Justin spojrzał na mnie z troską i objął ramieniem.
-Trzeba wezwać pogotowie!- powiedział mężczyzna, który wcześniej nachylał się nad Krzyśkiem, po czym wyszedł.
-Co tu się stało?- powtórzył swoje pytanie policjant, który został z nami.
-Ten chłopak- Justin wskazał na Krzyśka.- Chciał skrzywdzić Lisse.- wskazał na mnie, kładąc nacisk na ‘skrzywdzić’.
-Dlaczego pan krwawi? Zaraz pana opatrzą.- zapytał policjant dostrzegając ranę Justina.
-Nie trzeba, poradzę sobie. Chciałem go powstrzymać i chyba uderzył mnie czymś w głowę. Straciłem przytomność.
-Trzeba to opatrzyć. Zapraszam do karetki. Tam się panem zajmą. 
Policjant notował skrupulatnie, a Justin kontynuował opowieść. Kiedy chłopak wszystko opowiedział policjant podziękował mu i zaprowadził do karetki. Zostałam sama w tym przeklętym pokoju. Natłok myśli w mojej głowie doprowadzał mnie do szału. Nic nie pamiętałam. Kompletnie nic. W mojej głowie była luka. Pamiętałam tylko, że próbowałam się wyrywać, a potem usłyszałam dźwięk tłuczonego- jak się potem okazało, na głowie Justina szkła. Co by było gdyby on nie zdążył? Co by ze mną teraz było?  Z moich oczu po raz setny tej nocy pociekły łzy. Justin przytulił mnie do siebie mocno. Justin wchodził do pokoju, ale kiedy zobaczył, że płaczę podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. 
-Już dobrze.- wyszeptał gładząc mnie po głowie.- Ubierz się i odwiozę cię do domu. Nie powinnaś tu być ani chwili dłużej.- powiedział i pocałował mnie w czoło.

Odsunęłam się od niego i podążyłam w stronę łóżka obok którego leżały moje spodenki.  Dopiero teraz poczułam okropny ból, jaki sprawiało mi chodzenie.  Czy to znaczy, że on..  Że on to jednak…  Boże… Zatrzymałam się i przyłożyłam dłoń do ust. Po raz sto pierwszy tej nocy z moich oczu pociekły łzy. 


*Justin* 

Staliśmy w bezruchu wtuleni w siebie. Coś zwróciło uwagę Lissy. Spojrzałem w stronę, w którą patrzyła i dostrzegłem dwóch policjantów. Jeden z nich podszedł do leżącego na podłodze Krzyśka. Drugi został z nami. Patrzył na nas z pogardą, dając do zrozumienia, że mamy się od siebie odsunąć. Oderwaliśmy się od siebie niechętnie. 
-Co tu się stało?- zapytał mężczyzna. 
Widziałem, że Lissa otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła. Widziałem jak na jej twarzy pojawia się strach i ból. Nie mogłem znieść tego widoku. Wiedziałem, że nie jest do końca świadoma tego, co wydarzyło się tej nocy. Chciałem jak najszybciej ją stamtąd zabrać. Dobijała mnie świadomość, że to ją będzie męczyło. Wiedziałem, że tak będzie. Wiedziałem, że to nie da jej spokoju. Że nie będzie jej łatwo zapomnieć. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, nie zostawiłbym jej samej. Byłabym z nią i ten gnój nawet by jej nie tknął. Ale stało się inaczej. Byłem głupi. Powinienem tu wtedy zostać i błagać ją o wybaczenie. Zachowałem się jak ostatni idiota. Skończony debil. Wiedziałem, że im wcześniej ją stąd zabiorę tym lepiej.  Postanowiłem więc opowiedzieć całą historię policjantowi i mieć to już z głowy.  Objąłem Lisse ramieniem i zacząłem mówić.
-Ten chłopak- wskazałem na Krzyśka.- chciał skrzywdzić Lissę.- wskazałem na bezbronną dziewczynę,którą obejmowałem ramieniem.
-Dlaczego pan krwawi? Trzeba opatrzyć tę ranę.- zapytał dostrzegając moją rozwaloną głowę.
-Nie trzeba, poradzę sobie. Chciałem go powstrzymać i chyba uderzył mnie czymś w głowę. Straciłem przytomność.
-Trzeba to opatrzyć. Zapraszam do karetki. Tam się panem zajmą. 
Opowiedziałem co działo się dalej. Policjant zaprowadził mnie do karetki. Nie chciałem zostawić Lissy samej, ale wiedziałem, że policjant nie da za wygraną. Taką ma prace. Kiedy wychodziłem z domku i podążałem w stronę karetki zobaczyłem leżącego na noszach Krzyśka. Odzyskał przytomność. Przechodziłem obok niego próbując nie rzucić się na niego z pięściami. Gdybym mógł pewnie bym go zabił.
-E ty!- usłyszałem za sobą.
Odwróciłem się. To Krzysiek mnie wołał. Chciałem go zignorować.
-Szkoda, że się spóźniłeś. Nie martw się ta dziwka doceni dobre chęci i się z tobą prześpi.- cicho się zaśmiał.
Nie wytrzymałem. Podszedłem do noszy i nachyliłem się nad nim. Złapałem za jego koszulę i uniosłem go lekko za nią. Złość się ze mnie wylewała. Miałem ogromną ochotę mu przywalić, ale wiedziałem, że miałbym wtedy kłopoty. Tak naprawdę nie obchodziło mnie to, że mogę mieć kłopoty. Gdybym go uderzył, zabrali by mnie na posterunek, a Lissa zostałaby sama. To nie wchodziło w grę.
-Nie mów tak o niej!- powiedziałem cicho, ale stanowczo.- Jesteś zwykłym skurwysynem. Żaden mężczyzna nie zrobiłby czegoś takiego kobiecie. Jesteś zwykłym gnojkiem. 
Rzuciłem go na nosze. Jęknął z bólu. Poszedłem do karetki, gdzie zrobili mi opatrunek. Przykleili z tyłu głowy wielki kawałek gazy. Nie wiedziałem jak niby ma mi to pomóc, ale nie chciałem się sprzeczać. Miałe zamiar jak najszybciej wrócić do Lissy. 
-Gotowe.- powiedział lekarz. 
-Dziękuję.- odrzekłem.- Nie wie pan co będzie z tym tu?- wskazałem na Krzyśka.
-Jedzie do szpitala. Ma wstrząśnienie mózgu.
-A potem? Zamkną go?
-Nie wiem. Pewnie będzie miał sprawę w sądzie. 
-Dziękuję.- powiedziałem i odszedłem.
Kierowałem się w stronę domku. Miałem nadzieję, że ukarzą tego gnojka. Zaraz.. Skoro sprawa w sądzie to i świadkowie. Lissa będzie musiała zeznawać. Postanowiłem nie mówić jej o tym. Przynajmniej nie teraz. Wchodziłem do domku i zobaczyłem stojącą na środku pokoju Lisse. Nadal była tylko w bieliźnie i mojej kurtce. Płakała. Tak bardzo nie znosiłem kiedy płakała. Nienawidziłem widoku jej płaczącej. Podbiegłem do niej natychmiast i przytuliłem ją. 
-Już dobrze.- wyszeptałem gładząc ją po głowie.- Ubierz się i odwiozę cię do domu. Nie powinnaś tu być ani chwili dłużej.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Odsunęła się ode mnie i podążyła w stronę łóżka. Nagle się zatrzymała. Widać było, że coś ją boli. Podniosła dłoń i zakryła nią usta. Przygarbiła się i po raz kolejny tego wieczory wybuchnęła płaczem.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam ponownie :)) Długo nie dodawałam rozdziału, bo miała awarię internetu. Już niedługo wydarzy się coś ciekawego :)) 

PROSZĘ O SZCZERE KOMENTARZE.


#MuchLove

4 komentarze:

  1. Jejciu boskie :) brak słów <333 kocham to dawaj następny
    https://www.facebook.com/pages/Belieber-nigdy-nie-zapomn%C4%85-o-Justinie-33/210970349062174
    możesz rozgłosić moją stronkę dopiero zaczynam będę bardzo wdzięczna <333

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny! :) mam nadzieje, że na kolejny nie będziemy musieli czekać tydzień jak nie więcej..

    OdpowiedzUsuń